piątek, 5 października 2012

one-shot 3 (Lora jedzie do domu Anubisa, part 1 ...)

Hejka! Ponieważ opisałam Wam już jedno z najważniejszych wydarzeń w życiu Lorelei (następne będą później) mam zamiar przeskoczyć przez te kilka lat jej życia i opisać jej pierwszy dzień w domu Anubisa. Dla ciekawych: Lora odzyskała przytomność, już w domu. Myślała, że to sen, ale przejrzała się w swoim lustrze i zobaczyła, że ma rozciętą wargę (rozcięła ją sobie, kiedy Anubis ją upuścił). Zdała sobie sprawę ( a raczej myślała, że zdała), że to Roxies ją przyniosła. Poszła ją odwiedzić, ale zastała jej rodziców, wybierających się na policję, by zgłosić jej zaginięcie. Więc zrozumiała, że Roxanne została w piramidzie. Poszła pod Piramidę Cheopsa, lecz wydrążenie na jej amulet znikło.

Panie i Panowie, Blogerzy i Blogerki, Jeźdźcy i Amazonki przed Wami - One-Shot 3!

Przez te kilka lat, które minęły, Lorelei bardzo się zmieniła. Kiedy miała jedenaście lat była grzeczną dziewczynką, niewychylającą się przed szereg (jeden wyjątek). Teraz praktycznie niebywała w domu jej opiekunów,  McRyanów.
Lora była w stajni, bardzo daleko od domu, kiedy zadzwonił telefon. Spojrzała na wyświetlacz - to byli McRyanowie. Odrzuciła słuchawkę. Swoje ostatnie chwile w Egipcie, musiała spędzić w stajni razem ze swoim ukochanym koniem Timurem. Nazajutrz miała polecieć do Wielkiej Brytanii, by uczyć się w szkole z internatem. Teraz jechała kłusem anglezowanym przez las, by dotrzeć na tajną łąke, o której istnieniu wiedzieli tylko ona i Timur. Lora często na niej spała, kiedy nie chciała jechać do McRyanów. Jej telefon ponownie zadzwonił - tym razem byli to rodzice Roxies - państwo Roomneyowie. Tym razem odebrała.
-Halo?
-Cześć Loruś, słonko za pół godziny przyjedziemy po ciebie do stajni. Mamy już twoją walizkę. Okazało się,że zwolnił się dzisiejszy samolot- Tamara Roomney traktowała Lorę jak własną córkę, która nigdy się nie odnalazła.- Jak oporządzisz Timura, to będziemy, ok?
-Dobrze pani Roomney. Do zobaczenia.
I  wróciła do stajni. Chłopak, imieniem Matt przejął od niej Timura, więc Lora nie musiała go czyścić. Jednak poszła za Mattem, by dać ulubieńcowi trochę marchewek. Kiedy już to zrobiła, ruszyła ku boksowi dla jeźdźców, by zabrać swoje rzeczy. Załadowała do torby wszystkie swoje rzeczy:
zdjęcie z Timurem, które miała zamiar postawić przy łóżku, toczek, bacik, bryczesy, kamizelkę, sztylpy, etc., etc. Spojrzała na wszystkie swoje odznaki. Było ich mnóstwo, Lora zawsze startowała na Timurze. Darzyli się takim zaufaniem, że Lorelei nawet jechała na nim na oklep. Jej rozmyślania przerwał głos Michaela Roomneya. Zapakowała wszystkie odznaki do torby i ruszyła do zabytkowego auta rodziców Roxanne.
***
Na stacji kolejowej czekała na nią taksówka.
-Ty jesteś Lorelei Frobisher-Smythe? - zapytał dziwnym głosem taksówkarz.
- Tiaaaa- Lora była totalnie zmęczona podróżą. Marzyła o położeniu się do łóżka.- Pan ma mnie zawieźć do Hogwartu? Znaczy do internatu... Przepraszam, jestem tak zmęczona, że nie wiem.
-Spoko... Gdzie masz się zgłosić?- facet odezwał się takim głosem, jakby zadawał to pytanie z tysiąc razy.- Czekaj, zgadnę... do domu Zeusa?
-Nie... Do domu Anubisa.- ostatnie słowo wypowiedziała z ledwo słyszalnym lękiem. Przed oczami stanęła jej scena jak potwór z głową szakala łapie ją wpół i rzuca na ziemię.Wzdrygnęła się.
Po paru minutach byli na miejscu. Facet odjechał. Lora nie miała innego wyjścia tylko zapytać jedynego na dziedzińcu chłopaka.
-Hej, słuchaj jestem nowa, nie wiem jak trafić do domu Anubisa... Pomożesz mi?- Lorelei czuła się bardzo głupio i w duchu przeklinała taksówkarza, że nie odprowadził jej pod dom.
-Dom Anubisa? Też tam mieszkam, a... Ty chyba będziesz mieszkać z Marą, moją dziewczyną... Jestem Jerome Clarke, a ty?
-Lorelei Frobisher-Smythe. Dla znajomych Lora.-Ansija zgrzytnęła zębami. Miała dość stania na nogach.-To jak zaprowadzisz mnie, czy nie?
Chłopak spojrzał na nią pełnym bólu wzrokiem.
-No, co?! Coś ci zrobiłam?!
-Nie. Chodź... Loro.

4 komentarze:

  1. Niech zgadnę... jeździsz konno? I to bardzo lubisz?
    Ah, ja też jeżdżę jak Lora.
    Jeżdżenie konno zrobiło się takie modne.
    SIBUNA
    pS: SupeR scenariuszE!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, jeżdżę konno, tak jak Lora:) I kocham to, kocham to;)! Na Timurze jeździłam raz, ale mi się tak spłoszył w terenie, że musiałam od nowa zbudować swoje zaufanie do konia. Teraz jeżdżę na Amelii (oglądaliście film 'Amelia"?) i jestem zadowolona, xD.
      Co do tego, że jazda konna jest modna, to się zgadzam, niestety matka tej Madzi z Sosnowca też jeździ, co uważam za wielką chańbę dla tego szlachetnego sportu :)))

      Usuń
  2. Kocham twoje opowiadania!:)))
    SIBUNA!

    OdpowiedzUsuń